wtorek, 29 sierpnia 2017

Do przodu iść

Jakkolwiek długie mogą być takie chwile zwątpienia, to trzeba jakoś zebrać się do kupy i dalej działać. W tym tygodniu chcę skończyć pracę z Niedopowiedzianymi (z korektą), a potem w 100%skupiam się na tłumaczeniu Szarego Maga. Domyślam się, że Czytelnicy anglojęzyczni już nie mogą się doczekać. Na razie głównie moja edytorka z Australii nie może doczekać się na pieniądze, ale może będą też inni, którzy nie mogą się doczekać. Tylko jeszcze o tym nie wiedzą! Spodziewam się góry listów od fanów marzących, żeby w drżące dłonie wziąć kolejny tom Szarego. A potem Vorteksu, Zapomnianych, Niedopowiedzianych i Isztar.
Tak mogłoby to wyglądać w idealnym świecie. :)
A jak będzie w realnym? Zobaczymy. Pierwszy mój Czytelnik anglojęzyczny (edytorka) jest zadowolony.
W każdym razie trzymajcie kciuki!

W tajemnicy - uwielbiam moją tłumaczkę! Ale nic jej nie mówcie, bo zażąda podwyżki. :)

She'd spent the last three months locked in a cage like an animal, carted from one market to another. A fat slave trader who picked up those who had been sentenced to slavery from the prison of the Order wanted to earn some good money for her beauty, her long black hair, shapely hips and firm breasts, but there weren't too many people eager to buy her. Men who were fit enough to work or girls much younger than she was were more popular. She was nineteen years old already and no one wanted to buy her for the price quoted by the trader. Many customers were willing to rent her for a few nights, but the fat man only bridled at such offers. He said that she would be worth nothing when she would lose her virginity and that he wasn't a pimp but a moral salesman. She had her own opinion of his morality as she had to look at what he did to Karen every night. The trader threatened her that if he didn't find a buyer in a little town called Rothen, he would stop providing her with food and would just let her die. One slice of mouldy bread a day would hardly be called food, so she was thinner and thinner every week and now she was a mere shadow of the beautiful woman she once used to be.

Then a merchant came. He had short hair and a youthful-looking face, though judging from the salt-and-pepper look of his temple hair, you could see he wasn't young any more. He was of average height, dressed like a middle-class man, noble-born but not rich. He stood in front of her as she was standing tied to a pole in the marketplace like a cow, covered with a dirty skimpy rag. He looked long into her eyes and she didn't look away, but stared at him proudly and shamelessly.

‘How old are you, child?’ he asked softly.

‘Nineteen.’

‘Sir,’ he said vocally.

‘In case you haven't noticed, I'm a lady,’ she replied, giving him a smirk.

‘I'm nineteen years old, sir,’ he told her with a faint smile.

‘You look like an old fool.’

The slave trader seemed to have yet another, devilish sense, for he managed to overhear that conversation while he was busy bargaining with a lady and her servant for a young and strong slave just a dozen or so steps away. He took several leaps towards her and slapped her mightily in the face, and then he hit her once more.
‘Forgive me, sir,’ he explained himself, bent in a servile bow. ‘She's a teenybopper. She needs a good beating and then she'll be docile and faithful like a dog.’
‘Look how slender she is.’ He pulled her shirt revealing her naked body. ‘What hips and breasts she has, she's good for everything – for work and for bed.’
She didn't defend herself against that further humiliation. Her nose started to bleed as a result of the fat man's blows and tears streamed down her cheeks. She was a slave.

Now she was following him, her master who had bought her, and she didn't know her fate. She was angry about the fact that he didn't even check if she was walking behind him, that he was so sure of her dog-like obedience that he didn't care about her exhaustion and lack of strength. She was trying to hate him with all her heart! For the fact that he'd seen her naked, that he'd seen how she was deprived of dignity, that he'd bought her.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Zwątpienia chwila

Dużo tego. Fejsy, blogi, Lubimy Czytać, Google+, Feverr. Wygląda na to, że powinienem się sklonować. Zapomniałem o konieczności stworzenia konta na twitterze dla Czytelników anglojęzycznych. A kiedy mam pisać? Trzeba w końcu wypuścić Niedopowiedziane, skończyć pracę z tłumaczeniem Szarego i jeszcze dodatkowo pisać Isztar (sama się nie napisze).
Nie wiem. Usiądę i będę płakał.
Możliwe, że do części z Was będę się w najbliższym czasie odzywał rzadziej, co nie znaczy, że Was mniej lubię. Możliwe, że przez chwilę będzie mniej wpisów. Ale bądźcie ze mną, zaglądajcie, dawajcie opinie, plusy, lajki, cokolwiek. Dawajcie znak życia. Może dzięki Wam nie stracę do końca wiary w człowieka, w jego ukryte dobro, w altruizm.
A oto dziwny link do mojego "fejsa". Dziękuję, że jesteście!

Kliknij tutaj (jeśli nie masz nic lepszego do roboty)

piątek, 18 sierpnia 2017

The Grey Magus






Szary Mag w wersji angielskiej wypełnia się słowami. Tłumaczka jest (zdaniem korekty z USA) rewelacyjna. No to jeszcze tylko wydać parę złotych i (gdy obeschną łzy po rozstaniu z pieniędzmi) czekać niecierpliwie na zestawienia sprzedaży. Mogą być nawet zera, byle jakaś cyfra była z przodu.


Okładeczka jak widać.

środa, 16 sierpnia 2017

Zbiór opowiadań

Drodzy moi Czytelnicy (o ile ktoś to w ogóle czyta).




Zajmuję się wieloma rzeczami naraz. Jestem zajęty tłumaczeniem Szarego na język mi obcy, wieczory spędzam z sumeryjską boginią miłości, a tutaj zaległości mi się porobiły! Trzeba w końcu wydać zbiór opowiadań SF.

Gdyby ktoś z blogerów lub blogerek (albo blogiń) miał ochotę na przedpremierowe czytanie Niedopowiedzianych, to proszę o kontakt. Z przyjemnością wyślę e-booka i wystawię się na razy krytyki.

Zbiorek jest (chyba?) lepszy od Vorteksu, obszerniejszy i lepiej dopracowany. I z pewnością mniej ocenzurowany. Raczej dla Czytelników pełnoletnich.
Znajdziecie w nim też kawałek powieści Isztar, książki nad którą obecnie pracuję.

Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał to przeczytać...

środa, 9 sierpnia 2017

Jak wydać książkę, część 8

Ci z Was, którzy po przeczytaniu mojego cyklu porad o tym jak wydać książkę nie skoczyli głową w dół z wieżowca ani nie podcięli sobie żył i jeszcze to czytają, może chcieliby wiedzieć coś więcej. Możliwe, że coś wiem, ale zanim powiem, to napiszę coś innego.

Jarosław Prusiński
Jeśli wybraliście karierę pisarza,
droga będzie długa i wyboista

Jedna pani pisarka, gdy, będąc na początku wydawniczej drogi, zwróciłem się do niej z prośbą o jakieś rady, napisała do mnie napuszony list. Zasugerowała, żeby zająć się czymś innym, np. stolarstwem i dać sobie spokój z pisaniem. A zwłaszcza z pisaniem maili do niej. Tak też zrobiłem - to znaczy nie zająłem się stolarstwem, ale więcej do niej nie napisałem. Owa pani wydawała (i dalej wydaje) w dużym i znanym wydawnictwie, co jak podkreślała wielokrotnie, stawia ją ponad byle aspirującym grafomanem (czyli mną).
Co takiego daje duże wydawnictwo? Kompletnie nic - o ile nie jesteście zaprzyjaźnieni z kim trzeba. I tak Was nie będą promować. Ponadto niektóre z wydawnictw niechętnie (lub wcale) rozliczają się z autorami. Znam takich, co otrzymali za swoją książkę... zero złotych. Ale ci i tak mogą się uważać za szczęśliwców, bo chociaż ich powieść ukazała się na półkach księgarskich. Znam też takich, co podpisali umowę, zrzekli się praw autorskich i wydawnictwo nie wydrukowało im ani jednej sztuki. To dopiero czarna rozpacz, bo nie mając praw autorskich nie mogą pójść do konkurencji. W ogóle nic nie mogą zrobić. Ale o tym (zdaje się) już wspominałem.

Cóż mogę odpowiedzieć owej pani pisarce? Nie zająłem się stolarstwem ani wulkanizacją opon wyłącznie z tego powodu, że to dla mnie zbyt trudne. Skupiłem się na pisaniu, bo na tym przecież w ogóle nie trzeba się znać. Wystarczy mieć sprawne palce.

Po kilku latach osiągnąłem tyle, że mam mniej więcej czterokrotnie więcej Czytelników niż ona. Ale to oczywiście zupełny przypadek.
Jeśli ktoś z Was chciałby pomocy w przetarciu szlaków pisarskich, to chętnie pomogę. I robię to wyłącznie dlatego, żebyście nie mieli kiedyś cztery razy więcej Czytelników niż ja.
Znajdziecie mnie na LC albo zostawcie komentarz na blogu. Odezwę się.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Wiem, ale nie powiem!

Codziennie (może przez przesady) dowiaduję się nowych rzeczy odnośnie istnienia w sieci. Pozycjonowanie, słowa kluczowe i inne dziwne pojęcia dalej są dla mnie dziwne, ale wiem więcej niż wczoraj i pewnie mniej niż jutro. Poznałem kolejne nowe narzędzia. Może dzięki temu kolejne dwie osoby wejdą przez pomyłkę na moją stronę? Kto wie? Jeśli będę miał dużo szczęścia, to nawet trzy!
Oczywiście mogę wpuścić roboty i nawet wiem jak to zrobić. Licznik dobije mi do pół miliona w krótkim czasie. Tylko po co?
Tak naprawdę zależy mi wyłącznie na Tobie. Tak, tak do Pani mówię! Weszłaś tu specjalnie dla mnie i niniejszym składam Ci hołd dziękczynny. :) Odwiedzaj mnie częściej.
Do przeczytania!

PS. Jeśli jesteś mężczyzną, to też Cię lubię. Jednak w tym przypadku nie przysyłaj mi nagich fotek ani nie składaj żadnych propozycji. :)

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Piknik poetycki

"I ja tam byłem, miód i wino piłem..."

 Było "piknie" piknikowo, poeci pisali wiersze, było ognisko. Były mądre i śliczne dziewczyny oraz utalentowani panowie (na temat ich urody się nie wypowiem, bo się nie znam).
 
Poezja... Jak ja jej nie rozumiem!
 
Byłoby jeszcze milej, gdyby w drodze na piknik nie wyskoczyła na mnie z krzaków pewna ładna pani. I wcale nie chodziło jej o złożenie hołdu sumeryjskim bogom. Po wszystkim jeszcze musiałem jej zapłacić. Właściwie początek i koniec się zgadza. Tylko środek był trochę inny. Znacznie mniej przyjemny. Owej pani nie pozdrawiam i mam nadzieję, że już jej nie będę oglądał.
 

wtorek, 1 sierpnia 2017

Isztar 2


Jestem kedeshah(*1), jestem entu(*2). Mam na imię Nanaja, choć wcześniej nosiłam inne imiona. Wtedy, gdy bogini Isztar posiadła moje ciało i korzystała z niego dla własnej przyjemności. Teraz mam na imię Nanaja, a bogini korzysta z innego, młodszego ciała. Mój los został już dawno wykuty w tablicach, które trzyma w rękach Beleturi. Dołączyłam do Araszkigal, która mnie nienawidzi z całego serca. Stare kobiety przyprowadziły mnie w zaświaty i teraz czekam na wezwanie Irkalli. Nikt nie jest w stanie mi pomóc. Zapisuję te słowa dla kogoś, kto być może je odnajdzie, żeby poznał kobietę, którą nazywali Nanaja, która kiedyś czuła, kochała, smuciła się albo śmiała. Kobietę, której ciałem posługiwała się bogini Innana. Kobietę, która pokochała boga.

Jarosław Prusiński


Tego dnia miałam oddać się kilku mężczyznom, którzy przybyli po błogosławieństwo, ale wymówiłam się bólem głowy. Zastąpiły mnie młodsze kapłanki. Nie chciałam, żeby dotykał mnie ktoś inny. Nie tego dnia, gdy on na mnie spojrzał. Nie wtedy.

Nie usiadłam z nim do stołu. Choć bogini wezwała wszystkie kapłanki, tylko ja miałabym odwagę to zrobić. Jednak nie poszłam, nie chciałam patrzeć mu w oczy, bo wiedziałam, że on weźmie moją duszę. Musiałam walczyć z tym, co zrodziło się w moim brzuchu tuż nad łonem. Dlatego nie poszłam. Długo się modliłam, aż do późnej nocy. I kładąc się spać miałam nadzieję, że modlitwy przyniosły skutek. Modliłam się do Enkiego, boga mądrości. Rozsądek zwycięży miłość. Enki pokona Isztar. Tak wtedy myślałam. Gdybym mogła wiedzieć…

Fragment książki "Isztar"
 
(*1) święta prostytutka
(*2) arcykapłanka bogini Isztar
 

OPOWIADANIE

Opowiadanie napisane na zlecenie. O sercu. Ale jak zwykle podszedłem do tematu po swojemu i przewrotnie. Zapraszam do lektury.