wtorek, 16 maja 2017

Jak wydać książkę, część 3




Sposób na znajomości
 

Z rozrzewnieniem oglądam czasem w telewizji wynurzenia dzieci celebrytów, którzy narzekają, że znane nazwisko tylko im przeszkadza w karierze, bo wszyscy ich porównują do rodziców. Większość z nich ma taki talent medialny, że nawet na kasę do spożywczaka by ich nie zatrudnili, co najwyżej na magazyn do rozładowywania towaru. A tutaj brylują po telewizjach i narzekają, że im tatuś w karierze przeszkadza. Oczywiście są wyjątki, gdy dzieci dziedziczą talent po rodzicach, ale to tylko potwierdza regułę. Jeśli macie znanych rodziców, to reszta załatwi się sama. Cokolwiek wypocicie, trafi na listy bestsellerów. 

Gorzej, jeśli nie macie w rodzinie nikogo, kto was ustawi w światku literackim. W tym przypadku znajomości należy zdobyć:

a)  w sposób opisany w poprzednim rozdziale

b)  zatrudnić się w dużej gazecie lub telewizji

c)   ożenić się (wyjść za mąż) z odpowiednią osobą

Okładki poczytnych magazynów pełne są zdjęć osób, które wspięły się na szczyty popularności za pomocą jednej z tych metod. Szczególnie skuteczny okazuje się być sposób (b), bo nie tylko bez trudu znajdziecie wydawnictwo, które Was wyda, ale dodatkowo dostaniecie reklamę wartą miliony w pakiecie i to całkowicie gratis. Potem będziecie mogli się do rozpuku naśmiewać z aspirujących pisarzy, że są kretynami i nie odnoszą sukcesu wyłącznie z powodu własnej indolencji. Możecie też zacząć mówić o sobie w trzeciej osobie. Pokażecie wszystkim, że jesteście tak bardzo godni szacunku, że nawet sami do siebie mówicie per „pan”. Za to „tykajcie” wszystkich innych, choćby mieli nawet 60 lat. To teraz jest na topie w świecie celebrytów.

Niestety skoro czytacie ten tekst, to najpewniej znajomości nie macie, dlatego teraz opiszę jak samemu wydać książkę metodą self-publishingu.

 

Self-Publishing

Jeśli macie erotyczny powab kloca drewna (jak autor piszący te słowa) i nikt Was nie chciał, nikogo wpływowego nie znacie, to też się nie przejmujcie. Możecie książkę wydać sami!

Na początek zła wiadomość. To co macie w komputerze to jeszcze nie książka. To zaledwie surowy tekst, nad którym teraz trzeba popracować.

1)      Korekta i redakcja – bez tego nie warto wypuszczać waszego dzieła poza krąg znajomych. Prawdopodobnie roi się w nim od byków, a zdania są finezyjne jakby wyszły spod ręki tego samego drwala, który wyciosał Waszą twarz. Zabieg jest bolesny i kosztowny, ale nie bardziej niż kolejna porcja botoksu, którą wstrzykujecie sobie w wargi, żeby wyglądać bardziej światowo. Takie jest, niestety, życie gwiazdy.

2)     Czcionki – niektórzy się zdziwią, ale większość czcionek nie jest na wolnej licencji i nie możecie ich użyć do swojej książki, chociaż macie legalnego Worda, czy inny edytor tekstu. Musicie użyć czcionki darmowej lub wykupić licencję. Darmowe czcionki to np.: Georgia lub Deja-Vu.

 

CDN

OPOWIADANIE

Opowiadanie napisane na zlecenie. O sercu. Ale jak zwykle podszedłem do tematu po swojemu i przewrotnie. Zapraszam do lektury.