Było "piknie" piknikowo, poeci pisali wiersze, było ognisko. Były mądre i śliczne dziewczyny oraz utalentowani panowie (na temat ich urody się nie wypowiem, bo się nie znam).
Poezja... Jak ja jej nie rozumiem!
Byłoby jeszcze milej, gdyby w drodze na piknik nie wyskoczyła na mnie z krzaków pewna ładna pani. I wcale nie chodziło jej o złożenie hołdu sumeryjskim bogom. Po wszystkim jeszcze musiałem jej zapłacić. Właściwie początek i koniec się zgadza. Tylko środek był trochę inny. Znacznie mniej przyjemny. Owej pani nie pozdrawiam i mam nadzieję, że już jej nie będę oglądał.