środa, 26 lipca 2017

Isztar 1

Dogadałem się jakoś z Isztar! Trochę mi odpuściła. Książka będzie pikantna i mocna w przekazie, ale jednak nie przekroczy granicy dobrego smaku. Chociaż ja mam te granicę pewnie w innym miejscu niż typowy Polak- Katolik. Seks mnie nie odstrasza, nie mam też obsesji na jego punkcie, a świat Sumerów, gdzie akt seksualny był postrzegany jako akt święty, akt wiary i zjednoczenia z bogami bardzo mnie zaciekawił. Mam nadzieję, że Was również zainteresuje ta historia. Opowieść o Isztar, Nanai, Szamchad, Gilgameszu i Enkim.
Wczoraj, późno w nocy, dotarłem do połowy książki. Jestem niewyspany, ale szczęśliwy! Bogini odsłoniła przede mną trochę swojego świata. Mocno mnie przeczołgała, ale dotrwałem do półmetka. Dalej powinno być łatwiej. A oto jak się zaczyna ta opowieść:

Jarosław Prusiński
URUK, Rok 2624 p.n.e.


Był chłodny poranek, słońce nie wzeszło jeszcze nad dachy miasta i ulice wciąż spowijały długie cienie.
Mężczyźni powlekli za sobą kobietę z osłoniętą twarzą. Była poobijana, jęczała przy każdym kroku. Luźne szaty przesiąkły krwią. W oczach miała cierpienie i strach. Na ulicy, niedaleko świątyni Innany, mężczyźni przewiesili sznur przez jedną z belek, na których wspierał się dach domu miejscowego kupca i zawiązali pętlę. Widać było, że robili to już nieraz. Pętlę starannie nasmarowali tłuszczem, żeby bez trudu się zaciskała. Nie patrzyli na siebie pracując, nie patrzyli na kobietę u swoich stóp. Chcieli skończyć jak najszybciej i wrócić do swoich domów, żon, do swojego życia. Postawili skrzynię, na którą bez namysłu weszła kobieta. Ona też chyba chciała mieć to już za sobą. Nałożono jej pętlę na szyję i wtedy mężczyźni po raz pierwszy się zawahali. Wtedy, gdy robota była już skończona. Pozostało tylko ją zepchnąć.
Kobieta uchyliła nihab i splunęła na nich. Ślina była lepka i gęsta, trzymała się ust, więc skazana niewiele osiągnęła. Jedynie plunęła sobie na brodę. Los nie był dla niej łaskawy nawet w ostatnich chwilach życia. Westchnęła ciężko i zeskoczyła ze skrzyni. Pętla zacisnęła się gładko. Kobieta rzucała się przez chwilę szaleńczo, tak bardzo, że belka do której była przywiązana zaczęła trzeszczeć, aż w końcu znieruchomiała. Spomiędzy sztywnych jak kołki nóg spłynęła strużka ciemno- żółtego moczu.

Mężczyźni zabrali skrzynię i odeszli pośpiesznie. Gapie, którzy przystanęli na chwilę, żeby się przyjrzeć ruszyli w swoją stronę, uważając, żeby nie wdepnąć w żółtą kałużę. Kramarze nieopodal rozstawiali swoje stoiska, urzędnicy spieszyli się do pracy. Uruk zaczynało budzić się do życia.

OPOWIADANIE

Opowiadanie napisane na zlecenie. O sercu. Ale jak zwykle podszedłem do tematu po swojemu i przewrotnie. Zapraszam do lektury.