Nie czytajcie Kasi Mlek! Absolutnie nie róbcie tego. Ona uzależnia jak narkotyk. Po jednej książce chce się więcej i więcej. Świetna narracja w czasie teraźniejszym, dynamiczne dialogi. Choć jej książki są refleksyjne, dające do myślenia, to nie nudziłem się ani przy jednym zdaniu. Wszystko ma swój sens, a niektóre zdania są wręcz smakowite:
"Nie powinna mu była mówić. Powinna załatwić to sama, co widać na załączonym ojcu" (!)
"Jest spokojny. Tak spokojny, że za chwile rozszarpie zasłony i zerwie klepki z podłogi"
"Aptekarka uśmiechnęła się porozumiewawczo. Dagmara się oduśmiechnęła"
(Wszystkie cytaty z pamięci, ale jak będę miał książki pod ręką to je wyedytuję i poprawię.)
Kasia nie boi się złamać czasem zasady, nagiąć pisownię, żeby zachować rytm tekstu. A jej tekst po prostu unosi.
Zapomnij patrząc na słońce - książka ciężka, lepka, psychodeliczna. Studium psychozy napisane tak plastycznie, że miałem po tej książce koszmary. Zakończenie totalnie zaskakujące. Cała książka mnie zaskoczyła, każda strona, każdy rozdział. Nic nie było takie jak sądziłem, że będzie.
Na koniec zła wiadomość. Kasia przestaje wydawać książki po polsku! Dobrze, że zdobywa rynki zagraniczne (sam mam zamiar to uczynić), ale po polsku jej prace też powinny być. Możliwe, że będzie jak z Lemem i trzeba będzie tłumaczyć z angielskiego, żeby przeczytać po polsku. Na szczęście jest jeszcze kilka jej książek napisanych w języku ojczystym.
Biegnijcie więc do księgarni. Gorąco polecam.