Sposób
na znajomości
Z rozrzewnieniem oglądam czasem w
telewizji wynurzenia dzieci celebrytów, którzy narzekają, że znane nazwisko
tylko im przeszkadza w karierze, bo wszyscy ich porównują do rodziców.
Większość z nich ma taki talent medialny, że nawet na kasę do spożywczaka by
ich nie zatrudnili, co najwyżej na magazyn do rozładowywania towaru. A tutaj
brylują po telewizjach i narzekają, że im tatuś w karierze przeszkadza. Oczywiście
są wyjątki, gdy dzieci dziedziczą talent po rodzicach, ale to tylko potwierdza
regułę. Jeśli macie znanych rodziców, to reszta załatwi się sama. Cokolwiek
wypocicie, trafi na listy bestsellerów.
Gorzej, jeśli nie macie w
rodzinie nikogo, kto was ustawi w światku literackim. W tym przypadku znajomości
należy zdobyć:
a) w sposób
opisany w poprzednim rozdziale
b) zatrudnić
się w dużej gazecie lub telewizji
c)
ożenić się (wyjść za mąż) z odpowiednią osobą
Okładki poczytnych magazynów pełne
są zdjęć osób, które wspięły się na szczyty popularności za pomocą jednej z
tych metod. Szczególnie skuteczny okazuje się być sposób (b), bo nie tylko bez
trudu znajdziecie wydawnictwo, które Was wyda, ale dodatkowo dostaniecie
reklamę wartą miliony w pakiecie i to całkowicie gratis. Potem będziecie mogli
się do rozpuku naśmiewać z aspirujących pisarzy, że są kretynami i nie odnoszą
sukcesu wyłącznie z powodu własnej indolencji. Możecie też zacząć mówić o sobie
w trzeciej osobie. Pokażecie wszystkim, że jesteście tak bardzo godni szacunku,
że nawet sami do siebie mówicie per „pan”. Za to „tykajcie” wszystkich innych,
choćby mieli nawet 60 lat. To teraz jest na topie w świecie celebrytów.
Niestety skoro czytacie ten
tekst, to najpewniej znajomości nie macie, dlatego teraz opiszę jak samemu
wydać książkę metodą self-publishingu.
Self-Publishing
Jeśli macie erotyczny powab kloca
drewna (jak autor piszący te słowa) i nikt Was nie chciał, nikogo wpływowego nie
znacie, to też się nie przejmujcie. Możecie książkę wydać sami!
Na początek zła wiadomość. To co
macie w komputerze to jeszcze nie książka. To zaledwie surowy tekst, nad którym
teraz trzeba popracować.
1)
Korekta i redakcja – bez tego nie warto wypuszczać
waszego dzieła poza krąg znajomych. Prawdopodobnie roi się w nim od byków, a
zdania są finezyjne jakby wyszły spod ręki tego samego drwala, który wyciosał
Waszą twarz. Zabieg jest bolesny i kosztowny, ale nie bardziej niż kolejna
porcja botoksu, którą wstrzykujecie sobie w wargi, żeby wyglądać bardziej światowo.
Takie jest, niestety, życie gwiazdy.
2)
Czcionki – niektórzy się zdziwią, ale większość
czcionek nie jest na wolnej licencji i nie możecie ich użyć do swojej książki,
chociaż macie legalnego Worda, czy inny edytor tekstu. Musicie użyć czcionki
darmowej lub wykupić licencję. Darmowe czcionki to np.: Georgia lub Deja-Vu.
CDN