Wysłaliście książkę do wszystkich
dużych wydawnictw, potem do tych średnich i małych, na koniec nawet do
sąsiada-emeryta, który w stanie wojennym, w piwnicy, drukował ulotki na
powielaczu. Nic z tego. Już wiecie, że nikt Was nie wyda.
W zależności od tego jaki macie
charakter sądzicie, że:
a) wszyscy
dookoła to idioci i się nie znają
b) popadacie
w depresję i zaczynacie podejrzewać, że jednak napisaliście gniota
Nie martwcie się! Dalej będzie
już tylko lepiej. Właśnie wykosiliście dwie trzecie konkurencji, która w tym
momencie się poddała. Ale Wy nie rezygnujcie, bo:
a)
wszyscy dookoła to idioci i się nie znają lub
b)
napisaliście gniota
W przypadku drugim jesteście bliżej
sukcesu niż w pierwszym, bo najlepiej sprzedają się właśnie gnioty, czyli Wasza
książka ma potencjał sprzedażowy! Teraz tylko trzeba jakoś zaistnieć.
Sposób
na seks.
Ta metoda sprawdza się najlepiej
pod każdą szerokością geograficzną. Nie wymienię nazwisk pisarzy płci obojga,
którzy w ten sposób zaistnieli, bo nie chcę się ciągać po sądach. A wiadomo, że
znajomi autorzy, którzy mi o tym mówili wyprą się nie tylko tego, że o czymś
takim wspomnieli, ale nawet tego, że w ogóle mnie znają.
Jeśli zdecydujecie się na taką
formę, należy jedynie odpowiednio wybrać cel. Bezsensowne puszczanie się na
prawo i lewo sprawy nie załatwi, bo pewnie zdobędziecie jakąś popularność w
dzielnicy, ale nie taką o jaką Wam chodziło. Dobry byłby polityk (nawet
lokalny), żeby załatwić Wam mecenat (nie mylić z patronatem), właściciel dużego
wydawnictwa lub inna wpływowa osoba ze środowiska. Od biedy może być pisarz
bardziej znany od Was, który ma już przetarte ścieżki. Sam chętnie
zaoferowałbym się młodym, początkującym pisarkom, ale uczciwie wyjaśnię, że
niczego to w ich karierze pisarskiej nie zmieni, poza traumą, która pozostałaby
im na całe życie.
Niestety ten sposób działa
wyłącznie w przypadku, gdy jesteście piękni i młodzi. W moim przypadku metoda
na seks nie miała szans na powodzenie. Co stwierdzam z ubolewaniem.