czwartek, 18 maja 2017

Jak wydać książkę, część 4




3)      Okładka – jeśli nie macie żadnego talentu graficznego, to możecie po prostu zrobić białe litery na czarnym tle (jak np. cały cykl książek Stanisława Lema) albo zlecić wykonanie okładki grafikowi. W tym drugim przypadku zapłacicie co najmniej 5 stów i zapewne będzie wymieniać z nim coraz bardziej obraźliwe maile, bo grafik będzie miał swoją własną koncepcję i Wy mu będziecie tylko przeszkadzać w pracy. Okładkę wykona miesiąc później niż się umawialiście i dostaniecie… białe litery na czarnym tle. No, ale wykonane przez profesjonalnego grafika, a to się liczy.

4)     Skład, łamanie tekstu, konwersja – to są słowa, które z pewnością nic Wam nie mówią. Najlepiej więc się tym nie przejmować i nic takiego nie robić. Bo po co?

Po tych wszystkich zabiegach macie w końcu wymarzoną książkę w rękach (właściwie e-booka w komputerze). Teraz wystarczy umieścić ją na kilku portalach przeznaczonych dla self-publisherów i czekać na pieniądze. Ale nie róbcie zbyt dużych planów na wydanie pieniędzy, które zarobicie, bo Wasz zysk będzie oscylował w granicach 5 zł (łącznie) minus podatki. Nikt poza autorami na te strony nie zagląda i raczej niczego tam nie sprzedacie. Na szczęście jest jeszcze inna możliwość:

 

Vanity Publishing

Bez trudu znajdziecie wiele wydawnictw, które wmówią Wam, że po podpisaniu umowy z nimi, książki rozejdą się jak świeże bułeczki, pod Waszym płotem fanki rozbiją namioty, a na drzewach dzień i noc będą siedzieli fotoreporterzy. I wszyscy będą marzyć tylko o jednym – o tym, żeby Was zobaczyć, choćby w oknie zza firanki. I chociaż czujecie podstęp, to przecież chcecie w to wierzyć. Płacicie więc od kilku do kilkunastu tysięcy (a słyszałem też o rekordzistach, którzy płacili po kilkadziesiąt tysięcy) za wydrukowanie Waszej książki i wstawienie jej do setek księgarni w całej Polsce. Kupujecie z tuzin nowych kiecek (w końcu czekacie na zaproszenia na spotkania autorskie – tak jak było obiecane na stronie Waszego wydawnictwa – nie pójdziecie przecież na nie ubrana jak bezdomna), codziennie sprawdzacie pocztę. Sprawdzacie też, czy telefon oby na pewno działa. Czekacie przez kilka miesięcy, ale telefon i skrzynka pocztowa wciąż milczą jak zaklęte. W końcu przychodzi pierwsze zestawienie sprzedaży. O cudzie nad cudami! Jest w końcu! Zastanawiacie się ile tam jest – 50, 100 tys. złotych? Ile tam jest?! No ile?!

Nie denerwujcie się za bardzo. Prawdopodobnie sprzedaliście 3 egzemplarze książki i zarobiliście na tym 12 zł. brutto. Nie dziennie, tygodniowo ani miesięcznie, ale łącznie za całe pół roku! Jeśli wcześniej mieliście ochotę zapłakać nad sobą, ale się wstrzymywaliście, to teraz jest dobry moment. Już możecie płakać.

CDN

OPOWIADANIE

Opowiadanie napisane na zlecenie. O sercu. Ale jak zwykle podszedłem do tematu po swojemu i przewrotnie. Zapraszam do lektury.